W 101 rocznicę Bitwy Warszawskiej

203 Pułk Ułanów i Cud nad Łydynią 15 sierpnia 1920 r.

W tym roku obchodzimy 101 rocznicę Bitwy Warszawskiej. Była ona kulminacyjnym momentem wojny polsko-bolszewickiej, która zdecydowała nie tylko o ocaleniu naszej niepodległości, ale też Europy i jej chrześcijańskiej cywilizacji. Do zwycięstwa tego w znaczącym, a może nawet decydującym stopniu, przyczyniły się wydarzenia, które miały miejsce w Ciechanowie 15 sierpnia 1920 r., określane niejednokrotnie jako Cud nad Łydynią.  

Bohaterem tego dnia był Ochotniczy 203 Pułk Ułanów Kaliskich.

Pułk ten to  wręcz ewenement w historii polskiego wojska.  Powstawał tak jak inne, ochotnicze formacje, organizowane w przyśpieszonym tempie z uwagi na pogarszającą się sytuację na froncie wojny polsko-bolszewickiej. Jednak jego spektakularne bitewne akcje z żołnierzami bolszewickimi, zaważyły wyjątkowo  na dalszych losach Bitwy.

Sformowany został na przełomie lipca i sierpnia  w Kaliszu, zgodnie z rozkazem z 27 lipca 1920 r., rekrutując ponad 700 ochotników.  Pochodzili oni z ziemi kaliskiej, kutnowskiej, płockiej, dobrzyńskiej i włocławskiej.  Byli to najczęściej młodzi ludzie, synowie ziemian, włościan, robotnicy, rzemieślnicy,  urzędnicy, którzy nie mieli do czynienia z wojskiem. Jednak ok. 40% z nich stawiło się na własnych koniach, a wielu ziemian z uwagi na zainteresowania łowieckie, było wytrawnymi strzelcami. Kadra Pułku licząca zaledwie 27 oficerów,   odkomenderowanych tu  głównie z  2. i  3 p. uł., należała do jednej z najlepszych. Głównym organizatorem formacji  był rtm. Adam Zakrzewski, do którego dołączył mjr Zygmunt Podhorski, obejmując 2 sierpnia jego dowództwo.

Po bardzo krótkim, wstępnym przeszkoleniu, 5 sierpnia pułk z Kalisza został skierowany koleją na front. Niezbędne uzbrojenie otrzymał w trakcie jazdy, podczas której doposażano go i kontynuowano szkolenie. Przybył do Ciechanowa 7 sierpnia, zainstalował się w dworze Jana Konopnickiego w Przedwojewie, a kolejnego dnia  rano odpierał już tam  napierającego od strony Przasnysza w kierunku Ciechanowa z ogromną siłą 3 Korpus Konny dowodzony przez Bżiszkjana Gaja, zwanego Gaj-Chanem. Mjr Z. Podhorski,  świadomy braku przygotowania wojskowego swoich żołnierzy, z wielką trwogą przyjmował następujące po sobie, dynamicznie zdarzenia.

Tymczasem okazało się, że np. przy ckm znaleźli się akurat synowie rodzin ziemiańskich, znakomici myśliwi i każdy niemal ich strzał w stronę wroga był celny. Ponadto błyskawiczna w reakcji  szarża koni spłoszyła wroga, wymuszając jego ucieczkę. Była to pierwsza próba walki na froncie kaliskich ułanów i chociaż okupiona znacznymi stratami, to jednak zwycięska. Przeszedł tu chrzest bojowy i od tej pory nie był już li tylko pospolitym ruszeniem, ale jednostką o dużej sile bojowej, która chlubnie wykonała powierzone jej zadanie. Dało to czas na przegrupowanie wojsk polskich w Ciechanowie. Jednak kolejny napór wroga, zmusił pułk do opuszczenia miasta. W dniu 10 sierpnia zainstalował się tu bowiem sztab 4 Armii gen. Aleksandra  Szuwajewa.

Kolejna i najważniejsza odsłona w historii tego Pułku, to słynny zagon na Ciechanów, który miał miejsce 15 sierpnia 1920 r.  Wiemy, że to w ogóle dzień niezwykły dla Bitwy Warszawskiej, dla Polski, który zmienił bieg historii Europy, a tym samym świata.

Miał w nim swoje zasługi także wspomniany Pułk. Pod dowództwem mjr. Z. Podhorskiego, skierowany w ramach działań 8 Brygady jazdy pod dowództwem gen. Aleksandra Karnickiego dokonał spektakularnej szarży na Ciechanów, na sztab bolszewickiej 4 Armii. Akcje tę  poprzedziły działania zwiadowcze 8 Brygady, związane z przetrząśnięciem okolicznych wsi, jak wspominano, przygotowaniach artyleryjskich  u wylotów poszczególnych dróg miasta.

Ułani kaliscy wkroczyli tu w godzinach porannych z wielkim impetem, pewnością siebie i tym wystraszyli wroga.  Bolszewicy, zupełnie zaskoczeni, nie próbowali nawet stawiać oporu, po prostu uciekali na wszystkie strony.  Walki trwały kilka godzin. Straty po stronie wroga były znaczące: ok. 400-500 zabitych, ok. 600 wziętych do niewoli, zabrano zostawioną przez sztab kancelarię, a przede wszystkim zniszczeniu uległa  radiostacja. 

Aspekt dotyczący bezpośrednio sprawcy  zniszczenia  radiostacji, jak też miejsca jej instalacji podawany był różnie przez samych bohaterów tego dnia. Nie można go rozstrzygnąć do dzisiaj, chociaż badacze tej kwestii, na czele z prof. Grzegorzem Nowikiem skłaniają się iż dokonali tego sami bolszewicy. Potwierdza to historyczna krytyka materiałów źródłowych.

Faktem jest jednak, że spowodowało to przerwanie łączności 4 Armii sowieckiej z gen. M. Tuchaczewskim, powodując dezorganizację w jej działaniach. Zniszczenie bolszewickiej radiostacji przyniosło szczęśliwy łańcuch zwycięstw – bój o Nasielsk, walki pod Radzyminem i kontruderzenie znad Wieprza.  Miało zatem strategiczne znaczenie  w zwycięstwie Bitwy Warszawskiej. O tym, że Polakom dopisało szczęście wypowiadał się także sam gen. Tuchaczewski w swoim opracowaniu „Pochód za Wisłę”.

 

tekst:  Bogumiła Umińska

foto: Jarosław Smosarski

 

Udostępnij na: