KARAWAKI

Wielkie „zarazy” towarzyszyły człowiekowi od wieków, zmieniały losy polityczne, gospodarcze i społeczne całych nacji. Wystarczy tu wspomnieć o XIV -wiecznej epidemii czarnej śmierci, czy już bliższej naszym czasom bo XX -wiecznej pandemii grypy zwanej hiszpanką.
Czy możemy odnaleźć ślady wielkich epidemii na naszym terenie? Oczywiście że tak, świadczą o tym chociażby najlepiej karawaki, zwane także krzyżami cholerycznymi bądź morowymi.

Według słownika PWN karawaka to „krzyż o dwóch poprzecznych ramionach, z których górne jest krótsze”.
Karawka wywodzi się z Hiszpanii z miasta Caravaca. Trafiła na ziemie I Rzeczypospolitej wraz z pielgrzymami, którzy udawali się do miejsc kultu we Włoszech. Warto prześledzić losy tego fascynującego krzyża, w którym znajdowały się relikwie z krzyża ukrzyżowania. Były one przechowywane w relikwiarzu o kształcie krzyża patriarszego z dwoma poprzecznymi ramionami.
Z krzyżem cholerycznym wiąże się także dość ciekawa legenda. Według przekazów przynieśli go z nieba dwaj aniołowie. Działo się to, kiedy część Hiszpanii znajdowała się pod panowaniem Maurów. Wśród więźniów emira Ceyt-Abuceyta znalazł się chrześcijański ksiądz Ginez Perez Chisinos, którego emir zapytał jakie zna rzemiosło. Ksiądz odpowiedział, że potrafi sprowadzić z nieba Boga Wszechmogącego i w czasie Mszy św. z chleba uczynić żywe ciało. Mauretański władca polecił mu to zrobić. Dostarczono kapłanowi wszelkie niezbędne rzeczy do odprawienia Mszy Świętej, ale ksiądz stając przed ołtarzem z przerażeniem stwierdził, że zapominał o krzyżu. Wzywał na pomoc Boga, ten przysłał dwóch aniołów, którzy przynieśli z prawdziwego św. Krzyża Chrystusowego piękny krzyż- obecnie nazwany hiszpańskim. Postawili go na ołtarzu przed królem i wyfrunęli z powrotem przez okno. W czasie przeistoczenia zobaczył emir w Hostii św. jaśniejące Dzieciątko, żywe Ciało narodzone z Dziewicy Maryi, nawrócił się i polecił się ochrzcić wraz z królową i dwoma synami. Tak głosi legenda, a w rzeczywistości krzyż jest relikwiarzem zdobytym przez Ferdynanda III Świętego podczas wojny z Maurami w 1241 roku.

Mieszkańcy Caravacy wierzyli, że krzyż chroni ich przed klęskami, żywiołowymi, wypadkami, nagłymi zgonami, klątwami i kradzieżami. Miał też leczyć choroby. Podwójny krzyżyk i jego kult bardzo szybko rozprzestrzenił się po całej Hiszpanii, hiszpańskich Niderlandach i Portugali. Jego wizerunek umieszczano na dzwonach, które miały odpędzać burze. Zanurzany w odmętach rzek miał chronić dane społeczeństwo przed powodzią. Bardzo szybko zaczęto sporządzać repliki karawaki i nosić na szyi.
Podczas trwania Soboru Trydenckiego wybuchła zaraza, którą zaczęto zwalczać krzyżem z miasta Caravaca. Papież Innocenty XI zabronił w 1678 r. ich używania, a powodem takiej decyzji było powszechne traktowanie karawaki jako amuletu bądź talizmanu.

Zwyczaj stawiania krzyży cholerycznych chroniących przed morowym powietrzem najprawdopodobniej w naszym kraju upowszechnił się w XVII wieku. Stawiano je na początku i na końcu wsi, tak aby blokowały zarazie drogę. Przyjętym zwyczajem było, iż w czasie trwania epidemii mieszkańcom wsi nie wolno było wychodzić poza krzyż. Wierzono, że krzyż będzie skuteczny tylko wtedy gdy wykona się go w ciągu jednej nocy z jednego kawałka drzewa i postawi także tej samej nocy.
Warto też wspomnieć że, podczas zarazy uciekano się w modlitwach do wielu świętych takich jak św. Rozalia czy też św. Roch którego figurę możemy znaleźć chociażby w nieodległym Przasnyszu, a która jest śladem po epidemii cholery z drugiej polowy XIX w.

opracował:

kustosz Dariusz Krawczyk

 

Udostępnij na: