Niespełna 22 kilometry na północ od Ciechanowa jest miejscowość Rostkowo. Ta malownicza wieś jest siedzibą Sanktuarium św. Stanisława Kostki, do którego z roku na rok przyjeżdża coraz więcej wiernych. Obok kościoła możemy zobaczyć pochyloną lipę, pod którą wedle podań miał zwyczaj modlić się Stanisław oraz głaz z wgłębieniem przypominającym swoim kształtem dziecięcą stópkę. Legenda mówi, że jest to ślad stopy świętego Stanisława. Schodząc niżej za kościołem zobaczymy staw i kapliczkę z wizerunkiem świętego, który gestem ucisza kumkające żaby, zgodnie z miejscową tradycją uciszał je, gdy przeszkadzały mu w gorliwych modlitwach…
Większość z nas choćby ze słyszenia, zna te miejsce w ziemi ciechanowskiej jak również patrona dzieci i młodzieży św. Stanisława. Dlatego nie skupię się na samym Stanisławie, bo jego życiorys był już tysiąckrotnie badany, w swoich rozważaniach chciałabym poszukać jego przodków rdzennego rodu szlachty mazowieckiej, po których zostało wiele ciekawych wspomnień.
A zatem przejdę do genealogii rodu Kostków – szlachty mazowieckiej pieczętującej się herbem Dąbrowa „ w polu błękitnym podkowa biała, polerowana, krzyż na niej złocisty, a drugie takie dwa po krańcach, na hełmie skrzydło sępie, a przez nie strzała z dołu ku górze przelatująca. Herb ten od najdawniejszych czasów znany był na Mazowszu i używany przez wiele rodów. Aż do roku 1427 historia rodów Kostków tonie w mrokach legend. Herbarze podają mało prawdopodobną historię:, kiedy to Jadźwingowie, Litwini i Prusacy około roku 1246 napadli Mazowsze pustosząc je, szlachta mazowiecka zgromadziła się by stawić opór nieprzyjacielowi. Niestety z racji słabych sił, wycofali się z potyczek i skryli w miejscowości Dąbrowa. Wrogowie widząc słabość szlachty mazowieckiej napadli ją. Wtedy to jeden z rycerzy nie mogąc przeboleć hańby, wpadł między nieprzyjaciół i kilkunastu położył trupem. Reszta szlachty zachęcona jego odwagą pobiegła mu z pomocą i razem wroga pobili. Ponoć za tę odwagę Konrad Mazowiecki miał nadać Przybysławowi na lat 30 miasteczko Przasnysz z przyległościami… Tak mówi legenda, sam dokument nadania Przasnysza wydaje się jednak falsyfikatem.
Wiarygodną genealogię rodu Kostków napisał Paweł Kostka – brat świętego, według której rodu Kostków należy się doszukiwać od Domurada, sędziego płockiego. Domurad pojawia się w źródłach w roku 1343 w otoczeniu księcia Siemowita II, przy rozgraniczaniu Mazowsza z państwem Krzyżackim. Podobno ojciec Domurada dostał od księcia Bolesława II dobra karniewskie i wieś Młodzianowo. Sędzia Domurad miał dwóch synów Piotra i Krystyna. Piotr pozostawił po sobie Stanisława podsędka ciechanowskiego, fundatora kościoła w Karniewie i Boksę, który był marszałkiem książąt mazowieckich. Boksa z Karniewa pozostawił natomiast trzech synów: Jakuba z Młodzianowa, Świętosława, który dał początek linii Smolechowskich i Mikołaja, od którego wywodzą się Mikoszewscy. Świętosław pozostawił po sobie Nadmira z Smolechowa i Nawoja z Rostkowa, od którego rozpoczyna się właściwa historia Kostków.
Nawoja z Rostkowa w źródłach spotykamy w pierwszej połowie XV wieku, jako dziedzica znanego z zamożności, on też 23 listopada 1427 roku został zwolniony przez księcia Janusza Starszego od wszelkich opłat na rzecz duchownych, a jego kmiecie zwolnieni od prac publicznych na rzecz księcia mazowieckiego. Nawój był znany ze swej rycerskości, gdy król Kazimierz Jagiellończyk w latach 1454-1456 prowadził wojnę, Nawój Działdowa przed Krzyżakami bronił. W tym czasie dostał nowe imię „Kostka” od jego naturalnej fizycznej cechy. Wówczas szlachta i włościanie nie nosili nazwisk rodowych nosili przezwiska zwyczajowo nadawane im od sąsiadów zgodne z ich indywidualnymi cechami. Nawoj z Rostkowa otrzymał nazwisko Kostka z powodu „Kostki” wystającej na prawym policzku. I odtąd stało się ono rodowym nazwiskiem na Rostkowie, ponieważ już jego synowie Jan i Jakub pisali się Kostkami. Jakubem zajmować się nie będziemy, bowiem przeprowadził się do Prus, dając początek nowej gałęzi Kostków. Choć może warto wspomnieć ze wnuk Jakuba Jan był mężem Zofii Odrowąż, córki ostatniej księżnej Mazowsza Anny Konradówny. Natomiast Jan pozostał na Mazowszu, jako spadkobierca dóbr Rostkowskich. W dokumentach kościelnych można znaleźć zapis „Jan Kostka stolnik ciechanowski, kaplicę w kościele parafialnym w Przasnyszu fundował”. Sześć lat później ufundował również za zgodą biskupa płockiego kaplicę w Rostkowie. Jan Kostka zostawił pięciu synów, najbardziej znani z działalności politycznej byli Nawój i Andrzej. Nawój studiował na Uniwersytecie Krakowskim i ukończył go z tytułem „doctor decretorum”. Wykształcenie pozwoliło mu zostać sekretarzem królewskim Jana Olbrachta. Nawój pozostawił po sobie troje dzieci, jednym z nich był Jan ojciec św. Stanisława.
I tak doszliśmy do rodziców świętego Stanisława: Jan Kostka, kasztelan zakroczymski, który ożenił się z Małgorzatą Kryską herbu Prawdzic. Nie wiadomo dokładnie gdzie stał ich dom rodzinny, tradycja Rostkowian podaje niewielki pagórek, na którym dziś stoi kościół. W żywotach Stanisława czytam, że Święty wychował się w „pałacu” w magnackiej siedzibie senatorskiego rodu Kostków. Cóż to był za pałac? Jak na pewno domyślacie się, nie różnił się od innych domów mazowieckiej szlachty XVI wieku. Jak wyglądał wówczas dom szlachty? Był obszerny, drewniany, ogrodzony drewnianym płotem, obsadzony drzewami z dużym zajazdem. Wokół dworku były zabudowania gospodarcze i chałupy chłopskie. Dom szlachecki od chłopskiego różnił się tym, że był większy, miał ganek i był nazywany dworem. Właśnie w takim domu wychował się święty. Matka Stanisława Małgorzata z Kryńskich jak podają źródła „to pani świątobliwa, w mowie skromna, w jedzeniu pomiarkowana”. Natomiast ojciec Jan Kostka odznaczał się wybuchowym charakterem. Nosił w sobie ducha rycerskiego przodków i chciał go przeszczepić w synów. Dlatego gdy dowiedział się o wstąpieniu Stanisława do Jezuitów, zaręczał, w liście do zakonu, że zburzy kolegium w Pułtusku, a Stanisława w więzach sprowadzi do Polski. To, że nie godził się by Stanisław pozostał zakonnikiem, nie znaczy, że nie był religijny. Całe Mazowsze wówczas było religijne…, ale nie była to jednak wiara „uczona” a przyrodzona wyssana z mlekiem matki w dzieciństwie. Ta nieuczona wiara była niewątpliwie szczera, i chociaż nie posiadała głębi, była prawdziwa. Można nawet mówić o prymitywizmie religijnym ludności mazowieckiej, który przejawiał się w antropomorfizacji Boga oraz formalistycznym traktowaniu nakazów religijnych. Dajmy na przykład post, post na Mazowszu był przestrzegany z całą surowością, gdyby ktoś jadł podczas postu jaja lub mięso, narażałby się na niebezpieczeństwo pobicia. Według Mazowszan lepiej było „z głodu umrzeć niż post gwałcić”. Z przestrzegania religijności Mazowsze było znane we wszystkich regionach Polski, również z tego ze religijność ta zawierała dużo zabobonów, bo nie interesowano się teologią, a wiara stanowiła dla nich naturalne oparcie. Nie dziwi, więc fakt, że ojciec nie popierał decyzji syna, wyrzucając mu ze zhańbił szlachectwo. Mimo nawoływań ojca do powrotu, Stanisław został przy swoim zdaniu argumentując, że skoro Bóg dał mu łaskę powołania do życia w czystości, posłuszeństwie i ubóstwie- wierności powołaniu dotrzyma i raczej wolałby okrutną śmierć, niż złamanie ślubu złożonego Bogu.
opracowała
adiunkt Agnieszka Magalska-Banach