„Rodem z Ziemi Ciechanowskiej” – Państwo Maria i Marek Rzeszotarscy z Sulejówka

W dniu 14 czerwca br. nasze Muzeum miało przyjemność gościć Państwa Marię i Marka Rzeszotarskich z Sulejówka, absolwentów ciechanowskiego „Krasiniaka”. Uroczystość odbyła się w ramach odnowionego cyklu „Rodem z Ziemi Ciechanowskiej”, którego celem są spotkania z ludźmi nieprzeciętnymi,  zasłużonymi w różnych dziedzinach życia społecznego i pracy zawodowej, o wielu pasjach, którzy wywodzą się z ziemi ciechanowskiej, czasami nawet od kilku pokoleń. Mogą być dumni również ze swoich przodków.

Marek Rzeszotarski, ur. w 1948 r. w Ciechanowie, absolwent UW, germanista, nauczyciel, polski urzędnik, dyplomata, Konsul Generalny RP w Hamburgu w latach 1991-1995, syn majora Adama Rzeszotarskiego (1903-1971) – absolwenta „Krasiniaka”, rotmistrza i ostatniego adiutanta 11 Pułku Ułanów, dowódcy zgrupowania Armii Krajowej „Żmija” w konspiracji i Powstaniu Warszawskim, oficera Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, po wojnie pracownika biurowego i Lucyny Rzeszotarskiej (1918-1991), żołnierza wywiadu Komendy Głównej AK, działaczki społecznej, wieloletniej Dyrektor Technikum Ekonomicznego w Ciechanowie w latach 60/70 XX w.

Podczas wystąpienia, pochylił się nad pamięcią swoich rodziców, których zasługi dla regionu i kraju, jak też wpływ lokalnego środowiska, miały wielkie znaczenie na kształtowanie jego postawy i wybór drogi w dorosłym życiu. Aby uzmysłowić, szczególnie obecnej na spotkaniu młodzieży, dramatyczny wręcz okres  polityczny kraju jego wczesnego dzieciństwa, odniósł się do losów rtm. Witolda Pileckiego, którego postawa jest mu ideowo bliska.  Odczytał przy tym wybrany fragment książki Rotmistrz Pilecki. Ochotnik do Auschwitz autorstwa Adama Cyry.

Podzielił się wieloma wątkami wspomnień z dzieciństwa, związanych z ówczesnym Ciechanowem, które dzieliły los całego kraju, a które zapadły mu głęboko w  pamięci. Wiązały się m.in. z niezrozumiałą dla niego jako dziecka podkreślaną żałobą po śmierci Stalina,  nadziejami związanymi z tzw. odwilżą gomułkowską po październiku 1956 r. Już od dziecka był wnikliwym obserwatorem dziejących się obok niego wydarzeń. Jego pierwszym uniwersytetem, jak podkreślił, był zakład szewski p. Chojnowskiego, który mieścił się w jednej z pierzei Rynku,  gdzie spotykali się starsi mieszkańcy i wspominali dawne dzieje, m.in. związane z wojną 1920 r.  Ważnym miejscem spotkań ciechanowskiej inteligencji był dom cenionego lekarza i humanisty Juliana Rytla, gdzie bywał również z rodzicami. Zaapelował o uhonorowanie tej postaci, nadaniem nazwy jednej z ulic miasta jego imieniem.

Z dumą podkreślił chwalebne postawy swoich rodziców. Ojca rtm. Adama Rzeszotarskiego jako nieprzeciętnego oficera i ostatniego adiutanta  11 p.uł. leg., a przede wszystkim  niestrudzonego dowódcę zgrupowania „Żmija w Powstaniu Warszawskim,  który w pierwszych dniach sierpnia, wbrew rozkazowi o wycofaniu z Żoliborza do Kampinosu, podjął walkę. Do dziś żyje jeden z żołnierzy ojca, ma 96 lat. Pan Marek jest bardzo zaangażowany w kultywowanie pamięci Powstania, a szczególnie  tego zgrupowania.

Wspominając swoją matkę, Lucynę Rzeszotarską, zwrócił uwagę na jej zaangażowanie jako żołnierza AK, związanego z Komendą Główną, Powstańca Warszawskiego, jak też wieloletnią Dyrektor Technikum Ekonomicznego w Ciechanowie. Podkreślił jej zaangażowanie w pracę na rzecz szkoły, a przede wszystkim budowę gmachu w latach 1964-1966, co było wielkim wyzwaniem. Zawsze też  była związana z kościołem. Po śmierci męża w 1971 r., zasłużonego oficera WP II RP i dowódcy zgrupowania „Żmija” w Powstaniu 1944 r., więźnia niemieckich obozów, co zostało wówczas przez nią przypomniane, zmuszona była opuścić  Ciechanów. Ostatnie lata życia spędziła w Warszawie, angażując się w ruch społeczny, skupiony wokół ks. Jerzego Popiełuszki. Podczas pogrzebu żegnała go  w imieniu nauczycielskiej, solidarnościowej społeczności Żoliborza.

W swoim wystąpieniu Pan Marek Rzeszotarski zaapelował do młodzieży, uczestniczącej w spotkaniu, żeby rozmawiała ze swoimi starszymi członkami rodzin, gdyż jest to jedyna okazja niepowtarzalnej lekcji historii.

Głos zabrał także Pan Ryszard Sobotko, wieloletni nauczyciel w ciechanowskim Liceum Ekonomicznym, który przekazując Panu Markowi Rzeszotarskiemu swoją biograficzną książkę, odczytał jej fragment, dotyczący Lucyny Rzeszotarskiej, wieloletniej Dyrektor tej szkoły, jego przełożonej, o której wypowiadał się z największym uznaniem.

Maria Korczyc-Rzeszotarska, ur. w 1951 r. w Ciechanowie, absolwentka Handlu Zagranicznego SGPiS (obecnie SGH). Córka Stanisława Korczyca (1906-1977), ur. w Mińsku Litewskim, absolwenta Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i Marii Korczycowej (1908-1993), ur. w Gogolach Wielkich pod Ciechanowem, absolwentki Wydziału Filozoficznego UW. Obydwoje (matematyk i historyczka) byli przed wojną i po wojnie nauczycielami w ciechanowskim LO oraz wykładowcami w Studium Nauczycielskim. Odznaczeni za udział w tajnym nauczaniu w czasie okupacji.

Jako Gość muzealnego spotkania, wiele miejsca w swojej wypowiedzi, podobnie jak jej mąż,  poświęciła także ciechanowskiemu okresowi swojego życia. Urodziła się w grodzie nad Łydynią w 1951 r., ale spędziła tu praktycznie okres szkoły podstawowej i liceum. Rodzice bowiem po wojnie stawili się do pracy, ale jako element niepewny dla ówczesnych władz, w 1952 r. zmuszeni byli na pięć lat opuścić to miasto. Pracowali w Siedlcach i Łodzi. Po powrocie, na apel lokalnej społeczności, podjęli posady nauczycieli, ale  w Studium Nauczycielskim. Ojciec Stanisław Korczyc pełnił funkcję dziekana wydziału matematycznego. Obydwoje rodzice cieszyli się wielkim uznaniem i szacunkiem.

Pani Maria ciepło wspominała swoich nauczycieli z Liceum, m.in. polonistkę Zofię Perlicką, matematyka Ewalda Parniaka, swojego wychowawcę Stefana Korzeniowskiego, którego wielokrotnie zastępował Jerzy Woźniak, nauczycielkę biologii Jadwigę Sobolewską i chemii, Barbarę Kuskowską.

Odniosła się także do genealogii swojej rodziny i losów niektórych postaci.  Poznaliśmy historię rodziny Jej mamy Marii z Głódkowskich, od 1864 r. poprzez ożenek pradziada Franciszka z Marianną Gogolewską z pobliskich Gogól Wielkich, do II wojny światowej związanej, z tą miejscowością. Swoje dobra zmuszeni byli opuścić początkowo za okupacji, ponieważ zajęli je Niemcy, a po wojnie przyszły nowe realia polityczne, z reformą rolną PKWN w tle, które pozbawiły ich ostatecznie własnego gniazda rodzinnego. Wiąże z nim wiele ciepłych wspomnień, przede wszystkim związanych z Jej dziadkami, Teodozją i Wiktorem Głódkowskimi, którzy stworzyli nieprzeciętną rodzinę, zadbali o wyższe wykształcenie swoich dzieci. Dwoje z nich Halina, absolwentka w 1939 r. SGH, która wybierała się do pracy w Lizbonie, zginęła w Warszawie w pierwszych dniach wojny, a 27-letni Czesław, absolwent Wyższej Szkoły Rolniczej w Cieszynie, w 1945 r. został zamordowany w obozie niemieckim w Mauthausen-Gusen. W 2000 r., gdy Pan Marek Rzeszotarski przebywał na placówce dyplomatycznej w Wiedniu,  zorganizowali zjazd rodzinny i ufundowali mu tam tablicę memoratywną.

Nowe Gogole, ale  w Pułtusku, jak podkreśliła Pani Maria, stworzyła jej ciocia, najmłodsza siostra mamy, 98-letnia dzisiaj Barbara Sobolewska, która spisała historię rodziny. Reprezentowała ją jej córka z mężem.

Z kolei ojciec Pani Marii,  ceniony ciechanowski matematyk, Stanisław Korczyc pochodził z ziemiańskiej rodziny kresowej. Jego ojciec Bronisław Korczyc (1871-1933), ożeniony z Marią z Szymańskich h. Ślepowron, zaczynał karierę wojskową w wojsku carskim a już od czerwca  1919 r. jako pułkownik służył w polskim 83 Pułku Piechoty.W 1921 r. osiedlił się w miejscowości Zagajno na Litwie, na granicy z Rosją, gdzie była jednostka KOP-u. Zmarł w 1933 r., na krótko przed ślubem swojego syna Stanisława, pochowany na Antokolu.

Maria Korczyc-Rzeszotarska  Z nostalgią wspominała także swojego ukochanego, zmarłego niedawno brata, Tadeusza Korczyca (1939-2022),  również absolwenta ciechanowskiego „Krasiniaka”, matematyka po Politechnice Warszawskiej, autora wielu podręczników z tego przedmiotu dla szkół średnich. Wspominała go przede wszystkim, gdy jako mała dziewczynka, z dumą słuchała relacji sportowych, w którym on, niedościgniony cyklista w zawodach sportowych, stał zazwyczaj na czele peletonów i nazwisko Korczyc  wybrzmiewało na radiowej antenie.

Było to wyjątkowe spotkanie, które zgromadziło wiele zainteresowanych osób o szerokim przekroju pokoleniowym. Stanowiło okazję do wspomnień dla uczestników w średnim wieku i żywą lekcję historii dla licznie przybyłej młodzieży z I LO w Ciechanowie. Cieszy fakt, że wśród przybyłych Gości, było wielu przyjaciół Państwa Rzeszotarskich, a także cioteczna siostra Pani Marii z mężem z Pułtuska, córka nestorki rodu po kądzieli oraz  syn Bronisław Rzeszotarski z rodziną.

Spotkanie uświetnił znakomicie zespół z „Krasiniaka” Krach-Band pod pieczą nauczycieli – historyk Anny Kamińskiej i muzyka Roberta Widackiego – koncertem o zabarwieniu patriotyczno-lirycznym „Powróćmy jak za dawnych lat”.

Serdecznie dziękujemy !

tekst: Bogumiła Umińska

Foto: Nina Matczak

Udostępnij na: